[02]




They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us

Drugi.

„Przestań obawiać się tego, czego nie ma.” Umysł krzyczał, ale ciało nie reagowało.  Patrząc na Louis'a, bo to on trzymał kartkę z wynikiem, powoli próbowała opanować własne odruchy. Chłopak powiódł wzrokiem po sali i uśmiechnął się delikatnie.
-Mam tu czternaście nazwisk osób, które wyjadą z nami w trasę koncertową. Jednak istnieje też lista awaryjna. Jeżeli ktoś z głównych tancerzy nie będzie w stanie wyjechać z nami, te osoby wchodzą na jego miejsce. Spóźnicie się na samolot, nie wywiążecie się w jakikolwiek sposób z warunków umowy, wylatujecie. Lista awaryjna został właśnie wywieszona na korytarzu. Zapoznacie się z nią, kiedy będziecie wychodzić. A teraz do sedna. Czternastka zakwalifikowanych.
Każdy uważnie śledził ruch jego dłoni, kiedy rozwijał kartkę i wygładzał pomięty papier.
-Alissa Marks, Jenna Stell, Becka Right, Zoey Black, Hanna Jonas, Connie Bretley, oraz Catriona Craven. Thomas Avrely, Jason Scot, Andrew Chroot, Christopher Medlow, Danny Rosenberg, Dominic Jonas oraz Briam Cretha. Wszystkim dziękujemy, a zakwalifikowanym gratulujemy. 
Cat słysząc swoje nazwisko wśród wymienionych siedziała oniemiała. Czyżby udało jej się spełnić jedno z marzeń? Jedzie w najprawdziwszą trasę, będzie pracować z najlepszymi choreografami, zwiedzi świat. Już za dwa dni po raz pierwszy wsiądzie do samolotu i wzleci w niebo, kierując się w stronę Włoch. Ich pierwszy przystanek. Piski radości, jęki rozpaczy, czy niepohamowany śmiech szczęśliwców rozniósł się po sali. Ktoś cicho szlochał, inny wyrzucał pod nosem pretensje do całego świata. 
-Maleństwo, podbijamy razem świat- obok Cat pojawił się wniebowzięty Jason i dał jej lekkiego kuksańca w bok.- Kto by pomyślał. Będziemy sławni!
-Nie wyskakuj aż tak do przodu. Nikt o tym nie będzie wiedział.
-Kotek, obiecuję Ci, ze cała szkoła będzie o nas wiedzieć.
Catriona przeniosła na niego swoje zmęczone spojrzenie. W jej tęczówkach pojawiły się iskierki chęci mordu.
-Jeszcze raz powiesz do mnie per „Kotek”, a obiecuję Ci, że nie przeżyjesz podróży- syknęła ostrzegawczo, mrużąc przy tym oczy.
-Układ, który tańczyliście przy przesłuchaniu, jest układem, który zatańczycie na pierwszym występie. Treningi zaczynamy od razu po przylocie. Na miejscu będziemy wieczorem, natomiast rankiem zaczynamy ciężką pracę. Za chwilę każdy z was podpisze umowę z wytwórnią. - kiedy zespół zajął się rozmową z menadżerem, inicjatywę przejęła Danielle.- Tak jak mówił Lou, za każde przewinienie zostaniecie wyrzuceni. Czeka was dużo pracy, ale sądzę że tego oczekujecie. Praca z jednym z najlepszych choreografów to spełnienie marzeń każdego tancerza. 
Ciche pomruki zgody wywołały tylko u Danielle cichy śmiech. Uniosła lekko ściskaną w dłoni podkładkę. Przejechała po niej wzrokiem, po czym ponownie przeniosła spojrzenie na nowych tancerzy. Na jej twarzy przez cały czas błąkał się lekki uśmiech, który udzielał się innym. 
-A więc po kolei. Nie będę wymieniać każdego z osobna, ufam że potraficie sami dojść do porozumienia i ustalić jakąś kolejność. 
Kilka osób niemal od razu podniosło się z podłogi i opadło na ławkę obok wskazanych drzwi. Każdy miał wejść osobno, przeprowadzić krótką rozmowę z przedstawicielem wytwórni, a na koniec złożyć podpis na umowie. Cat czując łokieć Jasona, boleśnie wbijający się w jej żebra, spojrzała na niego ponownie z żądzą mordu. 
-A odwal się ty od moich żeberek -powiedziała piskliwym i dość swobodnym głosem. Słysząc jego wybuch śmiechu, wywróciła teatralnie oczami, po czym spojrzała na chłopaka spod wpół przymkniętych powiek.- Zginiesz marnie.
Jej ton jeszcze bardziej rozśmieszył chłopaka, co zwróciło uwagę reszty. Gdy ktoś na nich spojrzał, widział drobną dziewczynę siedzącą po turecku szczerzącą zęby w szerokim uśmiechu i leżącego obok niej chłopaka, który próbował powstrzymać kolejną salwę śmiechu, trzymając się za brzuch. Zwracali na siebie nie małą uwagę, więc próbowali się szybko uspokoić. Przynajmniej to leżało w intencji dziewczyny. Nie lubiła się wyróżniać, a czując na sobie dużą ilość spojrzeń, na jej policzki wystąpiły czerwone rumieńce. 
-Wstawaj chłopie, bo zaraz będziemy ostatni- Cat wstała zwinnie z podłogi, widząc jak liczba osób coraz bardziej się zmniejsza.
-Ja pierwszy- szybki ruch Jasona zaskoczył ją. Nim zdążyła zareagować widziała tylko radosnego chłopaka, znikającego za drzwiami salki.
-Wykiwał cię- zaśmiała się Eleanor, kiedy Catriona usiadła obok niej.
-Palant- skomentowała dziewczyna, lekko wzruszając ramionami.
-Wracasz do domu?- El zmieniła temat, patrząc na młodszą koleżanką. Kiedy ta skinęła głową, uśmiechnęła się.- Zaczekaj na mnie przed budynkiem. Wrócimy razem.
-A ty nie wracasz z Lou? 
-Chłopcy jadą do studia nagraniowego, więc nie. Menadżer chce, żeby nagrali ostatnie poprawki przed wyjazdem w trasę. 
Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Mimo że ona i Eleanor nie miały najlepszego kontaktu, w końcu dziewczyna studiowała, a Cat chodziła do szkoły artystycznej. Czas na spotkania i rozmowy został ograniczony, a wraz z nim ich relacje zostały rozluźnione. Kiedy w końcu weszła do sali, by podpisać umowę, poczuła zmęczenie. Cały dzień był szalony, więc jej energia powoli wyparowywała. Siadając na krzesełku, wzięła od razu umowę, którą podał jej menadżer. Przejrzała wszystkie zalecenia i przeciwwskazania. Zakaz ujawniania sekretów zespołu, zakaz ujawniania filmów oraz zdjęć w internecie i w prasie. Jakikolwiek objawy manii na punkcie zespołu, żądzy wybicia się przy udziale zespołu, będą skutkowały wydaleniem z grupy tanecznej. Czyli jednym słowem nie chcą żadnej zwariowanej fanki, ani kogoś pragnącego sławy zyskanej dzięki zespołowi. Kiedy dobrnęła do ostatniej strony, złożyła swój podpis w odpowiednich miejscach i mogła wracać do domu. 
-Catriona Craven! Jeśli w tej chwili nie zejdziesz na dół, ucieknie ci samolot!- krzyk jej matki rozniósł się po całym domu, a ton jej głosu nie wskazywał na nic dobrego.- Cat!
Szybkim tempem zbiegła po schodach, z rozmachem rzucając torebkę pod wieszak. Wpadła do kuchni, złapała coś do jedzenia i unikając groźnego spojrzenia rodzicielki wybiegła na zewnątrz, kierując się do samochodu.
-Wzięłaś wszystko?- mruknęła cicho w odpowiedzi, siłując się z pasami. Ekscytacja nie pozwalała jej zrobić nic dokładnie. Mimo że nie patrzyła na siebie, wiedziała ze rodzice wymieniają znaczące spojrzenia. Znali ją tak dobrze, że już przygotowywali się na robienie paczek z zapomnianymi szczegółami.- Paszport? Pieniądze, dokumenty?
-Tato wyluzuj. Mam wszystko -wywróciła teatralnie oczami, po chwili jednak zmarszczyła nos, myśląc nad czymś intensywnie.- Chyba.
-Cat!
-Oj co? Dam sobie radę. To co najważniejsze mam- powiedziała pewnie, ale chwilę później szarpnęła mocno torbę, przeszukując jej zawartość.- Bilet!
Słysząc śmiech rodziców, skrzywiła się niezadowolona. Burcząc wszystkie wyrzuty pod nosem, dalej przeszukiwała swoją torebkę, kiedy natrafiła na podłużny kawałek papieru, odetchnęła z ulgą. Zakręcony poranek sprawił, ze już niczego nie była pewna. Zaspała, nie mogła znaleźć dzień wcześniej przygotowanych rzeczy, a gdy wszystko już miała, zabrakło jej czasu. Wszystko walało się po torbie niepoukładane i w totalnym chaosie.  Wchodząc do hali odlotów, oddalając się od rodziców, których dopiero co zdążyła pożegnać, poczuła przypływ nowej energii. Pewniej złapała swoją walizkę.
-Już myślałem, że nie zdążysz- zaśmiał się Jason, kiedy Cat zajmowała miejsce obok niego.- Skąd te spóźnienie?
-Nie spóźniłam się- stwierdziła zadowolona, patrząc znacząco na zegarek.- Jestem idealnie na czas.
Nie zwróciła uwagi na śmiech chłopaka, bo już za moment miał odbyć się start. Jej energia zmalała, a zwolnione miejsce zajęła obawa. Pierwszy lot zapewne nie zamierzał należeć do najprzyjemniejszych. Wchodząc w etap turbulencji, zaciskała mocno powieki, a skurcz w żołądku się powiększał. Odruchowo jej dłonie zaciskały się w pięść, a powieki jeszcze bardziej się zaciskały.
-Spokojnie, już po wszystkim.
Lot trwał, Jason spał, a Cat wyglądała z zaciekawieniem przez okienko. Nie mogąc z nikim pogadać, tylko to jej pozostało.
-EJ! Zgnieciesz mnie zaraz- mruknęła, kiedy ktoś siedzący przed nią bardziej opuścił oparcie siedzenia. Uderzyła lekko pięścią w zagłówek.- Już czuję się jak w puszce. Człowieku, weź nie zabieraj mi wolności.
Po cichym śmiechu stwierdziła, ze jej oprawca jest przedstawicielem płci przeciwnej. Nie musiała długo czekać, już po chwili między siedzeniami ukazała się roześmiana twarz sławnego blondyna. Szczerząc zęby w uśmiechu bez żadnego skrępowania pokazywał druty i niebieskie gumki aparatu.
-Wybacz. To się nie powtórzy, z puszki toleruję jedynie orzeszki ziemne- kolejny jego uśmiech, wywołał tylko rozbawienie w oczach Cat.- Solone.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, patrząc na małą puszkę w dłoni chłopaka. Jej uśmiech momentalnie znikł, a jego miejsce zajął oburzony wyraz twarzy.
-To ty zjadłeś wszystkie orzeszki?!- nieświadomie uniosła się i spojrzała na chłopaka z góry, opierając się o oparcie jego fotela.
-A co, chciałaś?- prawa brew blondyna powędrowała ku górze, a druga opadła lekko w dół. Wywołał tym tylko śmiech swojej rozmówczyni.- Mogę się podzielić, ale...
-Jezu, ludzie! Dajcie spać- warknął Jason, uchylając powieki. Złowrogim spojrzeniem omiótł Catrionę i Niall'a.- Jeżeli zamierzacie razem jeść te durne orzeszki, to chociaż zamień się gościu miejscem. Wy pogadacie, ja się wyśpię.
-Ale ty drętwy- skomentowała jedynie Cat, kiedy Horan i Jason zamieniali się miejscami. Kiedy Irlandczyk w końcu opadł na siedzenie obok niej, wyciągnęła w jego kierunku dłoń.- Orzeszki.
Poruszyła palcami, chcąc popędzić chłopaka. Widząc jego celowe ociąganie się, wywróciła tylko oczami.
-Dobrze, dostaniesz orzeszki...- zaczął, patrząc uważnie na Catrionę, mrużąc przy tym lekko oczy.
-Ale?- ponagliła chłopaka, widząc niepewność w jego spojrzeniu.
-Ale ...- Horan zawiesił dramatycznie głos, wzbudzając tym jedynie złość dziewczyny.- Powiesz mi jak masz na imię.
Catriona przez chwilę wpatrywała się zaskoczona w chłopaka, marszcząc przy tym nos. 
-Żartujesz?- odezwała się w końcu, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem, sprowadzając na siebie uwagę reszty pasażerów.- Taka drobnostka za orzeszki? 
Chłopak gwałtownie pokiwał głową, burząc przy tym idealną fryzurę. Nadal widziała jego błękitne gumki, kiedy chłopak uśmiechał się szeroko. Potrząsnął puszką, zabawnie poruszając brwiami. Cat znów zaśmiała się pogodnie i wyciągnęła w jego kierunku dłoń.
-Imię.
-Orzeszki.
Ich głosy zabrzmiały w tym samym momencie, wywołując u obojga jedynie kolejną radość. Cat zdołała jedynie pokręcić z rozbawieniem głową nim się uspokoiła. 
-Catriona.
Chłopak odwrócił wzrok od puszki z orzeszkami i przeniósł go na dziewczynę. Przekrzywił głowę lekko na bok, lustrując sylwetkę Cat uważnym spojrzeniem. 
-To ty!-chłopak zaśmiał się pogodnie.- Zayn uważa, że masz zniewalające kształty.
Dziewczyna zaskoczona uniosła brwi do góry. Czując pieczenie na policzkach, nie zorientowała się, że oblała się rumieńcem. Nie była przyzwyczajona do jakichkolwiek uwag o swoim wyglądzie, a co dopiero pozytywnych opinii. 
-Skąd znasz Eleanor?- Niall nawet nie zwrócił uwagi na zaczerwienione policzki rozmówczyni i kontynuował rozmowę.- Widziałem jak rozmawiacie.
-Mieszkamy w sąsiedztwie.
Sprytnym i lekkim ruchem wydobyła z dłoni blondyna puszkę i wydobyła z niej przekąskę. Jęk rozpaczy ze strony chłopaka, wywołał u niej tylko cichy chichot. Widząc jak szykuje się do odebrania jej puszki, odsunęła ją na odpowiednią odległość. 
-Sknera!
-Żarłok!
Kolejna salwa śmiechu wypełniła wnętrze samolotu, budząc przy tym śpiących pasażerów. Widząc wrogie spojrzenia stewardessy , zamilkli potulnie, zajmując się cichą rozmową.
-Nialler! Nie męcz już tak dziewczyny!- wychodząc z hali  lotniska, Niall nadal zabawiał Catrionę rozmową, co chwilę powodując u niej cichy chichot.- Już tylko czeka na moment, w którym będzie mogła uciec!
-A może zazdrościsz Malik?-chłopak przerwał swoją wypowiedź w połowie i odwrócił się w stronę mulata.- Sam oceniałeś, że jej ruchy i kształty jak najbardziej odpowiadają twoim wymaganiom!
Ciekawa reakcji Malika, Catriona również odwróciła się w jego stronę. Gdy tylko Niall wyczuł ten ruch, objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
-Czekaj... jak to szło...- zaczął, cmokając cicho. W jego oczach pojawiły się złośliwe chochliki.
-Horan, przymknij się.- swobodny głos Malika kompletnie nie pasował do jego spojrzenia, a jego śmiech tylko wzmocnił tę różnicę.
Widząc jak Irlandczyk szykuje się do odpowiedzi, zaśmiała się cicho. Poklepała go lekko po ramieniu.
-Chodź Horan, później się posprzeczacie- powiedziała, delikatnie ciągnąć go za koszulkę. Sama ich obecność wywołała niemałe zamieszanie, a przyjacielska kłótnia na lotnisku, dla prasy mogła być czymś całkiem innym.- Czekają na nas.
Dwa autobusy powoli się zapełniały, w jednym tancerze, w drugim cały zespół. Mieli ich dowieźć do hotelu i zostawić samemu sobie. Zajmując jedno z wolnych siedzeń, Catriona uśmiechnęła się zadowolona. Była we Włoszech, mieście idealnym. Czego chcieć więcej od życia? Dookoła siebie masz ludzi o tych samych zainteresowaniach, marzeniach i celach, kilku z nich darzy cię wyjątkową sympatią, nie uciekając od wspólnej rozmowy. Jesteś w mieście o którym marzyłaś od kilku lat. Chciałaś przejść się włoską uliczką, wsłuchując się w rozmowy w obcym języku. A kolejnego dnia wyjść na scenę i po prostu robić to co kochasz. Poznawać nowych ludzi, nowe kultury, zwiedzać świat. Chcesz czegoś więcej? Catriona Craven nie chciała. 

***

Jeśli ktoś chciałby być informowany, zapraszam do zakładki "Subskrypcja" 
xoxox

8 komentarzy:

  1. Potwierdze tylko moje słowa- cholernie dobry blog. Uczucie super opisane, masz dobry styl. Lubię to!:d hahha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Cieszę się że trafiłam wcześniej na tego bloga. Super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział ^^ Będę częściej tu zaglądać ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny blog :3 Kiedy następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej to jest fantastyczne ! Ubóstwiam ; **. Bardzo mi się podoba xD. Dodaje do obserwatorów. Dodawaj szybko nowy rozdział ; D.
    Pozdrawiam Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest! Dostała się! Nawet nie wiesz jak się cieszę. A tak w ogóle rozdział świetny, tak jak blog, a to dopiero początek. Sama chciałabym pisać tak jak Ty. Pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak! Dostała się! Ale to chyba było wiadome. ;D
    Rozdział, jak poprzednie, jest naprawdę fantastyczny. Dopiero zaczynasz, a ja już uwielbiam tę historię. Oby tak dalej! ;)
    Życzę weny. x

    [ http://memorabili-momento.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń